środa, 31 stycznia 2018

ROSJA  TO NIE KRAJ, TO STAN UMYSŁU.



        O tak! Zdecydowanie!  Przed wyjazdem do Rosji człowiek nasłuchał się niezliczonej ilości mitów i faktów o państwie Włodzia Putina. Przepraszam, wówczas kraju papy Dmitriya Miedwiediewa. Nawet wówczas gdy Miszka wisiał we wszystkich szkołach i urzędach na obrazach jako godło państwa. Tuż obok po jego prawicy dumnie towarzyszył mu Włodziu. Czy te zasłyszane mity się potwierdziły? Zobaczycie :) 
        Każdy kto chce poznać Rosję musi zagłębić się w głąb kraju. Musi zacząć od tej warstwy najniższej w hierarchii. Musi z nimi przeżyć jesień, zimę wiosnę, lato.  Poznać mentalność, kulturę, architekturę dzień za dniem, krok po kroku.  Wtedy wówczas będzie bogaty o wiedzę, bardzo bogatą wiedzę, którą będzie mógł dzielić się z innymi.  W blogu tym i ja pragnę podzielić się swoimi doznaniami językowymi, kulturowymi, życiowymi. 


      Hu, hu, ha...hu, hu, ha nasza zima zła  :) 


      Pobyt w Rosji zapoczątkowała u nas zima. Taka prawdziwa zima, zima. Korzystając z okazji, że aktualnie w Polsce mamy zimę w kalendarzu, choć do prawdziwej duuuużo jej brakuje. Zabiorę was w świat wielkich mrozów i wysokich śniegów. 
      
      Marzenie o pięknej białej aurze, spełniły się w 100 % przekraczając granicę państwa rosyjskiego. Ta biel i szczypiący w policzki - 35 ,-40 stopniowy mróz oraz piękno krajobrazów sprawiało, że człowiek czuł się jak w bajce.  Chciał przebywać na powietrzu jak najwięcej. 
      Klimat w Rosji w czasie zimy jest zupełnie inny niż w Polsce. Rosyjskie suche powietrze, sprawiało, że nawet przy - 40 stopniach człowiek nie czuł, że dookoła niego zima. Pamiętam jak po trzech miesiącach przyjechałam do Polski przedłużyć wizę i w Polsce przy - 13 stopniach zmarzłam okropnie, a pani która sprzedawała mi czapkę na straganie pouczała mnie jeszcze " Niech się pani ubiera ciepło bo zimę w tym roku mamy wyjątkowo mroźną".. Zaśmiałam się pod nosem. Faktycznie mamy.

    Zamarznięte rzeki, śniegu " po pachy", bajeczne widoki przyczyniały się do tego, że hulanek i swawól nie było końca.  Mieszkałyśmy jeszcze we wsi gdzie piękno to było jeszcze bardziej podkreślone, nienaruszone. 

















          Pięknie prezentowały się zimą rosyjskie wsie. Takie wsie gdzie domy były z drewna, a ich mieszkańcy cały dzień "topili w piećce" ( takim wielki piecu który stał na środku domu i ogrzewał go w zimę). Na piećce tej znajdowała się pościel, gdzie wieczorem mieszkańcy aby mieli ciepło spali na niej.  Niestety w tych drewnianych domach często wybuchał pożar i idąc tak przez wieś co drugi dom to były same zgliszcza. Właściciel takiego spalonego domu albo go odbudowywał albo po prostu porzucał dom razem ze zgliszczami.  O rosyjskiej wsi i życiu na niej opowiem w kolejnym poście. 
















  Pięknie zimą prezentują się też miasta :) 













Zima oczywiście nie przeszkadzała nam pracować. W specjalnej tak zwanej " spec odiezhdie"  stawiałyśmy dzielnie czoła rosyjskim mrozom :) 






















       Zima w Rosji bardzo długo topnieje. Bywało tak, że na początku czerwca opalałyśmy się na górze śniegu przy 25 stopniowym słońcu.  

      Typowe po topniejącej zimie są tak zwane " razliwy". Jest to okres gdzie topniejący śnieg zalewa wszystko, rzeki występują z koryt i zalewają pobliskie pola, lasy. Dostanie się na drugi brzeg lub do wsi odbywa się zazwyczaj na prowizorycznie stworzonych pontonach.